O socjalizacji słów kilka

Zazwyczaj pytam się w czasie konsultacji właścicieli problematycznego psa o socjalizację zwierzęcia. Odpowiedzi bywają różne. Często jednak ma się wrażenie, że gdzieś w oddali bije dzwon, tylko nie wiadomo za bardzo gdzie i czy to na pewno jest dzwon, może zwykły, krotki biip telefonu 🙂

Warto rzucić nieco światła na to pojęcie.

Krótki rys teoretyczny. Co mówi Wiki o socjalizacji?:

Socjalizacja (łac. socialis = społeczny) – proces (oraz rezultat tego procesu) nabywania przez jednostkę systemu wartości, norm oraz wzorów zachowań, obowiązujących w danej zbiorowości.”

Co prawda określenie to odnosi się do człowieka, jednak prawie idealnie pasuje do opisu socjalizacji psa. Prawie, bo z pominięciem ‘systemu wartości, norm’. Pies jako zwierzę zupełnie amoralne zwyczajnie nie rozumie określenia ‘system wartości’ czy też ‘norma’. Natomiast doskonale można go nauczyć ‘wzorów zachowań’.

Szczeniaczek zawsze wygląda słodko. Bardzo miły obiekt do przytulania, głaskania, miziania. Rzadko który początkujący właściciel jest w stanie wyobrazić swoją małą kuleczkę jako najeżonego potwora z zębami atakującego gościa, przechodnia, innego psa, etc. ‘Mój słodki puszek?’ Nie to niemożliwe, on nigdy taki nie będzie. Wypisz wymaluj matka, która usprawiedliwia swojego syna ‘ Mój chłopaczek? To grzeczne dziecko, nigdy by czegoś takiego nie zrobił.’ Jednak przez całe dzieciństwo nie nauczyła go żadnych ograniczeń, nie stawiała właściwych wymogów i ich nie egzekwowała. I syneczek robi coś złego. Pies to nie jest tak skomplikowana do wychowania istota, jak mały człowiek. Jednak jedno jest pewne. Każde pies dorasta, a kiedy to się dzieje pojawiają się dorosłe wzorce zachowań. Wbudowane w psa przez matkę naturę. Nie można ich ‘wykorzenić’. Płeć jest w psa wbudowana (nawet po kastracji i sterylizacji), agresja jako forma reakcji na zagrożenie jest również w psa wbudowana. Tymczasem nasz pupil żyje w środowisku ludzi, często w mieście, w którym można spotkać samochody, autobusy, rowery, deskorolki, różnego rodzaju dźwięki, hałasy, noworoczne kanonady, w którym przebywają inne psy, ludzie, koty. Obcy człowiek z punktu widzenia psa występuje w bardzo różnych formach: od małych, płaczliwych niemowląt do wielkich, olbrzymich, przerażających, brodatych mężczyzn. Grzeczny pies (w uproszczeniu, pomijając problem popędów, np. obrony i ataku u psów stróżujących, obronnych) mija spokojnie inne psy, nie szczeka na ludzi, nie sprawia właścicielowi problemu. Jednak jak on się tego wszystkiego nauczył i kiedy?

Kluczowym pytaniem jest tutaj kiedy.

W 1965 roku dwaj naukowcy John Paul Scott i John Fuller przeprowadzili szereg badań dotyczących zachowań psów i zdefiniowali pierwszy raz pojęcia krytycznych okresów dla procesu uczenia i socjalizacji psów (dla wnikliwych: opis badań i ich wyniki można znaleźć w napisanej przez tych autorów książce ‘Genetics and the Social Behavior of the Dog’, którą gorąco polecam). Minęło od tego czasu już ponad pięćdziesiąt lat, a zdefiniowane przez nich okresy i pojęcia nadal są trwałe i solidne. Jak skała.

Na początku szczenię nie ma za wiele świadomości – czuje ciepło, jest głodne, je i wydala, jeśli matka go do tego pobudzi. Rozpoznaje świat bardziej na zasadzie gry w ciepło-zimno. Oraz głód-sytość. Sytuacja zmienia się diametralnie, kiedy u psa otwierają się oczy i kanały uszne. Zaczyna być świadomy, tego gdzie jest i co robi. Zaczyna się uczyć. Ten okres został nazwany socjalizacją pierwotną. Trwa mniej więcej od trzeciego tygodnia życia do końca siódmego. Szczenię wchodzi w szereg społecznych interakcji ze swoją matką oraz ze swoimi braćmi i siostrami z miotu. Uczy się wielu przydatnych rzeczy:

  • jak komunikować się z innymi psami (za pomocą bardzo wysublimowanego języka gestów i dźwięków),
  • jak używać zębów, w jaki sposób kontrolować siłę ugryzienia,
  • jak zachowywać się właściwie w psim stadzie.

Uważny czytelnik zapyta: ‘No dobrze, ale gdzie w tym rola człowieka?’. Otóż hodowca (dla uproszczenia tak nazwijmy właściciela matki i szczeniaków) dba zarówno o zdrowie psów, jak i właściwy rozwój psychiki. Co powoduje, że pies się uczy? Tak samo jak w naszym gatunku, do nauk zachowań potrzebna jest interakcja ze środowiskiem. To w jej wyniki pojawiają się nowe połączenia neuronowe w mózgu i następuje ich  mielinizacja. Z tego prosty wniosek – im bogatsze środowisko, tym więcej pies się uczy w tym okresie. Zamknięty kojec z matką jako jedynym towarzyszem to nie jest właściwa definicja ‘bogatego środowiska’. Mądry hodowca już w tym okresie może środowisko szczeniąt urozmaicać, wprowadzać pewne przeszkody, przedmioty, które szczeniaki muszą poznawać i nauczyć sobie z nimi radzić. Co więcej w tym właśnie okresie można podjąć kluczowe działania, które w rezultacie budują psa odpornego na fobie dźwiękowe. Co z kolei wynika z krzywej czasowej, jaka przejawia rozwój emocji zwanej strachem u psów, kiedy jest on najmniejszy, a kiedy największy (należy pamiętać, iż tę całą wiedzę zawdzięczamy nauce i naukowcom, którzy badali te zjawiska).

Drugi ważny okres z punktu rozwoju mózgu psa, to czas między ósmym tygodniem a końcem trzeciego miesiąca życia. W czwartym miesiącu kształtują się jeszcze więzi hierarchiczne. To bardzo krótki okres. Co wtedy powinien robić właściciel szczeniaczka? Musi pokazywać psu świat taki, w jakim przyjdzie mu żyć. Pies musi spotykać dorosłych, dzieci, rowery, deskorolki, inne psy, zwierzęta. Musi przejechać się autobusem, tramwajem, samochodem, zobaczyć centrum miasta. Nawet jeśli mieszka na odludziu w domu z ogródkiem. Dlaczego?

Jest dość naturalnym zjawiskiem, że małe dziecko widząc szczeniaczka chce go pogłaskać. Przewodnik powinien na to pozwolić, nawet jeśli pies będzie pełnił funkcję stróżująco-obronną w przyszłości. Szczeniak ma okazję przywitać się z innym psem, niepodobnym do matki, z którą do tej pory miał kontakt. Będzie się z nim komunikował poprzez zabawę doskonaląc umiejętności socjalne nabyte w kontaktach z rodzeństwem i matką. Z tych pozytywnych doświadczeń psi mózg wyciąga wnioski i generalizuje wzorce zachowań. Co to znaczy? To, że jeśli dziecko sprawiło mu przyjemność głaskaniem, to pies uczy się, że wszystkie stworzenia podobne do tego, z którym miał do czynienie, mogą być źródłem przyjemności. Nie są zagrożeniem. Podobne czyli podobnego wzrostu, podobnie się zachowujące, przypominające to ‘coś’, z czym szczeniak się zetknął. Generalizacja to bardzo potężne narzędzie. Szczeniak, spotykając różne, przyjazne psy, będzie się doskonalił w sztuce komunikacji, będzie rozumiał, że psy mogą być bardzo różne. W podobny sposób te pozytywne, a przynajmniej neutralne skojarzenia kształtują się w odniesieniu do wszystkich innych istot, zdarzeń i rzeczy, na które my-właściciele psów w codziennym życiu nie zwracamy uwagi, a które dla psa mają znaczenie, bo mogą być przerażające lub być zagrożeniem.

Trzeba również pamiętać o drugiej stronie medalu. Tak jak istnieje generalizacji pozytywna, tak istnieje generalizacja negatywna. Jeśli szczeniak się czegoś przestraszy, jeśli opadnie go grupa dzieci wyrywających go sobie (zamiast spokojnego powitania), jeśli zaatakuje go pies (i nie będzie to się mieściło w granicach dyscyplinowania szczeniaka przez dorosłego psa), to wtedy uruchamiane są mechanizmy powstawania strachu. Do tego dołączana jest generalizacji negatywna. Pies ugólnia, że podobne stworzenia, obiekty, które go ‘zaatakowały’ mogą stanowić zagrożenie. Kiedy pies jest zagrożony to może: uciekać walczyć lub negocjować. Generalizacja negatywna jest niestety potężniejsza niż pozytywna. Działa szybciej i często mocniej. Dlaczego się tak dzieje? To w sumie jest dość proste. Odpowiada za to pierwotny mechanizm, który my również posiadamy. W przyrodzie ma się tylko jedna szansę, aby sprawdzić czy coś jest bezpieczne lub nie. Jeśli popełnia się w naturze ten sam błąd dwa razy, to już najczęściej nie ma się więcej okazji do jego popełniena. Generalizacja negatywna powoduje problemy z zachowaniem psa. Właściciel często nie zdaje sobie zupełnie z tego  sprawy – że dane zdarzenie będzie miało niedobre skutki w przyszłości. Wydaje mu się, że jest ok, bo szczeniak w zasadzie zachowuje się tak samo. Niestety, mechanizmy i wzorce zachowań obronne, które się ukształtowały w wniku takiego złego zdarzenia ujawniają się w pełni dopiero wtedy, kiedy pies dojrzeje psychicznie. Zazwyczaj jest to około roku, w przypadku niektórych problemów (jak na przykład agresji pies-pies) awersyjne zdarzenia objawiają swą moc w pełni dopiero jak pies ma dwa albo nawet trzy lata. Z dojrzałością psychiczna pa nieodmiennie łączą się dorosłe wzorce zachowań. Te z kolei zawsze oznaczają użycie agresji w pewnym momencie, w ściśle określonej sytuacji, mieszącej się  w zgeneralizowanych w czasie socjalizacji ramach.

Socjalizacja nie jest procesem, który można przeprowadzić tylko w czasie do czwartego miesiąca życia. Nie, jest ona ciągła. Jeśli dobrze zsocjalizowanego psa wywieziemy, aby żył sam w lesie, wówczas ‘zdziczeje’. Jeśli znajdzie się on znowu nagle ruchliwym mieście, będzie się bał bardzo wielu zdarzeń, obiektów i istot. I odwrotnie: źle zsocjalizowany pies, może się nauczyć spokojnego życia w mieście, jednakże nie jest to proces łatwy. Socjalizacja jest więc ciągła, ale , w okresie trzeci tydzień – czwarty miesiąc życia, ten mechanizm kształtowania wzorców zachowań jest najsilniejszy i pozwala na osiągniecie najlepszych rezultatów w stosunku do włożonej pracy. Socjalizacja buduje swego rodzaju tarczę. Im socjalizacja jest lepsza, pełniejsza, tym tarcza jest mocniejsza. Do czego pies używa tej tarczy? Uaktywnia się ona w sytuacjach awersyjnych. W naszym życiu nie zdarzają się tylko rzeczy przyjemne. Wręcz przeciwnie, staramy się tak wychowywać swoje dzieci aby były odporne na stres i aby umiały sobie radzić z trudnymi życiowo sytuacjami, których my sami doświadczaliśmy i ciągle doświadczamy Tarcza, zbudowana przez psa w czasie socjalizacji jest swego rodzaju mechanizmem odpornościowym. Jeśli jest mocna, to złe zdarzenia w życiu psa mają skutki tylko w odniesieniu do tego złego czegoś (np. człowieka, psa), który spowodował u psa negatywne, awersyjne skutki. Człowiek, który uderzył naszego psa, inny pies, który go zaatakował jest postrzegany jako wróg. I tylko on jest tak postrzegany. Nie następuje generalizacji negatywna lub jest ona słaba. To bardzo ważny proces. Spora część problemów zachowań psów, jakie znam z praktyki ma swoje źródło również w przeszłości, w zdarzeniu awersyjnym z udziałem innego psa, człowieka, ‘strachowego’ obiektu. Niestety pies problematyczny zgeneralizował źle to ‘coś’, z czym miał wówczas do czynienia. Dla przykładu, w wyniku pogryzienia, ataku innego psa albo zwykłego, powtarzalnego konfliktu na linii pies-pies, nasz pupil staje się agresywny do wszystkich podobnych psów (tej samej wielkości albo koloru albo typu) albo co gorsza staje się agresywny do wszystkich psów. Szczeka, atakuje te psy z bardzo dużej odległości, 10-15 metrów. Nic fajnego dla właściciela. Jak unikać codziennie na spacerze innych psów? I to w odległości 10-15 metrów? Praktycznie niemożliwe, nieprawdaż? Takie doświadczenie jest tak frustrujące dla właściciel, iż powoduje ono, że przestaje on lubić własnego psa. Taki łatwo generalizujący źle pies, najczęściej miał również bardzo słabą socjalizację. Tarcza była kiepska, z plastyku, zamiast z adamantium. W wyniku pierwszego złego zdarzenia po prostu pękła. Podobny mechanizm działa w wyniku różnych innych awersyjnych zdarzeń, z udziałem człowieka, samochodu, etc.

Jakie te wszystkie mniej i bardziej skomplikowane mechanizmy mają praktyczne znaczenie dla właściciela szczeniaczka? W skrócie: powinien on od dnia pierwszego pokazywać mu świat taki, jaki jest. Taki w jakim przyjdzie mu żyć. Nie powinien trzymać psa miesiącami na kwarantannie. Powinien dbać o to, aby zdarzenia w tym okresie życia były ‘pozytywne’ i aby było ich dużo. Nawet jeśli, zamierza mieszkać z psem sam na bezludnej wyspie. W końcu nie wiadomo, jaka wioska Smerfów kryje się w gęstwinie.

Jeśli Drogi Czytelniku chciałbyś dowiedzieć się nieco więcej o socjalizacji, sięgnij proszę po moją książkę „Szczeniakowo”.